Thursday 24 July 2014

t-shirt horror story




Uszycie t-shirtu dla faceta powinno być najłatwiejszą rzeczą na świecie. POWINNO. Chyba że nie posiada się owerloka i wybierze się złą tkaninę. Wtedy zaczyna się prawdziwa mordęga.  

Jak t-shirt, to oczywiście z dzianiny bawełnianej, cały stosik różnych leży w szafie, ale ja oczywiście wybrałam najcieńszą, najbardziej delikatną, najmilszą w dotyku - kupioną jako przyjazną niemowlakom, itd. Znaczy się najłatwiejszą do zniszczenia. Mimo odpowiedniej igły i ściegów dzianinowych szyło się ciężko, a do tego podczas obcinania nici udało mi dwukrotnie przeciąć materiał. O zgrozo! 




Od początku. Wykrój wykonałam na podstawie w miarę idealnego t-shirtu z szafy S. Przedłużyłam go o jakieś 10 cm, bo takie było życzenie lubego. Po zszyciu wszystkiego do kupy oczywiście całość okazała się za duża i za długa, czego S. nie chciał przyjąć do wiadomości. Stanęło na tym, że przód jest krótszy, a tył dłuższy.To akurat wyszło fajnie i myślę, że będzie powielane w kolejnych koszulkach. Niestety, nie widać tego specjalnie na zdjęciach. Pierwszą wersję zwęziłam bokami o jakieś 8 cm w obwodzie. 

Byłam ciekawa, jak S. zareaguje na tak duży  jak na męski  dekolt. Okazało się, że to super rozwiązanie na upały, a poza tym okulary nie spadają przy zakładaniu. Ale dekolt to była masakra nr 1. Wykroiłam podkrój szyi, podkleiłam fizeliną, przyszyłam. Wyszło całkiem przyzwoicie, a tu ręka się omsknęła przy przecinaniu nitek i dziurka na przodzie tuż pod dekoltem gotowa. Nie, nie będę krzyczeć i drzeć włosów z głowy. Nie, nie potnę się tymi zbrodniczymi nożyczkami. Będę dzielna, coś wymyślę.  Ostatnio na Pintereście wpadły mi w oko różne takie niby trochę bałaganiarskie, a jednak ciekawe hafty. Nigdy w ten sposób nie myślałam o tej technice. No więc stwierdziłam, że tak uratuję tę koszulkę. Kilka przeszyć, niekoniecznie równych. Z przodu mała szachownica (powtórzona też na jednym z rękawów), żeby zamaskować dziurę, a z tyłu praktycznie cały podkrój szyi zakratkowałam. Uważam, że wyszło całkiem ciekawie. Nie żeby pięknie. Ale ta podszyta rozpaczą improwizacja mocno mnie zainspirowała. Rękawy po prostu  podwinęłam i przeszyłam. Gorzej było z dołem....

Sewing T-shirt should be the easiest thing. Should! But when you haven't got overlock machine and you choose wrong fabric. That case, it can became one big horror!

This story has two dramatic twist. First,when I cut fabric under the neckline and made a horrible hole on almost ready garment!!! and second, when I finished bottom of the T-shirt and changed it in awful frill. You should know: men doesn't wear frill!

For my first problem I founded a little strange solution. I was inspired by some photos of funny and little messy embroidery from Pinterest. I decided to make some mashine simple 'embroidery' to cower hole.








Otóż dół podszyty tak samo jak rękawy cały się sfalował, a jak wiadomo mężczyźni falbanek nie noszą. Masakra nr 2. Prucie na takim materiale przy ściegu dzianinowym to horror sam w sobie, więc co? Zaryzykowałam i wykorzystałam taśmę do podklejania zasłon z Ikei, wzmocnioną co 10-15 cm przeszyciem w poprzek. O dziwo zadziałało i wygląda całkiem fajnie. 

For my second tragedy I used simple trick with Ikea iron-on hemming tape. And I must say (surprise!) it works and looks quite good.



Some more information about this project. I drafted pattern myself based one of ready t-shirt. It hard to see on those photos but it has a little longer back. Fabric, it is nice cotton knitwear. I have a pile of that kind of fabric in my wardrobe. And of course I've chosen the thinnest, the most delicate and soft one. That also mean the easiest to destroy.

I think it is far far away from perfection, but I like it and my dear Mr S. too. 

Cóż, nie będzie to z pewnością t-shirt wyjściowy, ale jako wspinaczkowy spisał się całkiem nieźle. 





1 comment:

  1. Such a fun story to read. :D The shirt went from horror to beautiful. Good save :)

    ReplyDelete